W ten weekend i zresztą cały następny tydzień zapowiada się piękna iście wiosenna pogoda (przynajmniej w moim regionie) i zapewne niektórzy z Was nie wytrzymają i wsiądą na moto… Odzywajcie się i prześlijcie pierwsze fotki z sezonu 2021! Ja mam dla Was propozycję czytelniczą z cyklu tych „motocyklowych”: Emilio Scotto „Najdłuższa podróż”…
„Najdłuższa podróż – pół miliona mil: o mojej dziesięcioletniej podróży motocyklem” – to cały tytuł książki, którą chciałabym Wam polecić… Argentyńczyk Emilio (autor książki) dostał na ósme urodziny od mamy atlas świata i już wtedy powiedział, że kiedyś wyruszy w podróż, która będzie wiodła przez wszystkie kraje świata. Gdy był dorosły został właścicielem Hondy Gold Wing 1100… sposób w jaki się to stało był pomieszaniem karmy, szczęścia i przeznaczenia?, ale żeby się dowiedzieć musicie sięgnąć po książkę. Powiedział wtedy „To będzie mój bilet, żeby zobaczyć świat” i tak też się stało. Bez pieniędzy, kart kredytowych i doświadczenia w podróżowaniu wyjechał… podróż trwała 10 lat i dzięki niej Emilio zapisał się w Księdze Guinnesa.
Myślę, że „przeciętnemu zjadaczowi chleba” coś takiego nie mieści się w głowie, to coś więcej niż przygoda czy podróż, to sposób na spędzenie całkiem sporej części swojego dorosłego życia. Niesamowita jest myśl, że to co czytam wydarzyło się naprawdę, że nie jest to fikcja literacka (a momentami naprawdę mogłaby być…) Emilio wspomniał też o Polsce…, ale nie zdradzę co napisał, przeczytajcie sami.
Kiedy w 1995 roku wrócił do Argentyny witały go tłumy ludzi na ulicach, a za nim jechała długa karawana motocykli, samochodów i autobusów. Podróż trwała dokładnie 10 lat, 2 miesiące i 19 dni…

A poniżej przypominam Wam moje wcześniejsze polecenia książkowe: