Wyjazd 28 czerwca – piątek, ale przygotowania trwały oczywiście o wiele wcześniej… trasę (ze względu na to, że jechał z nami syn) podzieliliśmy na 3 dni w jedną stronę (odcinki dzienne po ok 450 km) i 5 dni nad samą Gardą (w tym czasie jej objazd). Opracowaliśmy sobie z grubsza którędy pojedziemy, zrobiłam rezerwacje noclegów w miejscowościach, które były dla nas punktami pośrednimi. W drodze do Włoch dwa razy w Niemczech, w drodze powrotnej pierwszy nocleg w Niemczech i drugi w Czechach. W czwartek nastąpiła pora pakowania, mieliśmy do dyspozycji 6 kufrów (każdy motocykl po 3 szt). Najpierw myślałam „jak ja się zapakuję w te kufry?”, ale już w trakcie pomyślałam „kurczę, co ja włożę w tyle kufrów?” (są naprawdę bardzo pakowne). No i nastał czas wyjazdu – piątkowy poranek, kufry podpięte i w drogę …
Naszym pierwszym celem była miejscowość Freiberg w Niemczech, zaczęliśmy od autostrady w kierunku na zachód (w Świebodzinie zjechaliśmy) – i taka ciekawostka – opłata za autostradę wyniosła za każdy motocykl jak za samochód osobowy – dalej Niemcy – wiadomo, autostrada bezpłatna, Austria – cena za moto to połowa kwoty za auto, Włochy – nie wiem, bo celowo (dla podziwiania widoków) ominęliśmy autostradę, Czechy – dla motocykli bezpłatnie. Pogoda dopisywała, humory wyśmienite, jechało się super … Trochę się martwiłam o Kacpra (syn) jaka będzie jego reakcja na siedzenie tyle godzin w siodle (wiadomo: nastolatek), ale bardzo mu się spodobało i nawet nie narzekał !!! , wprost przeciwnie … oczywiście robiliśmy regularne przerwy na parkingach na rozprostowanie kości …
Popołudniem dotarliśmy do Pension Ferienhof Fischer (Walterstal 57, Freiberg), przywitał nas przemiły gospodarz. Okazało się, że miejscówka jest na totalnej wsi (aczkolwiek całkiem niedaleko od autostrady)… ale nam to nie przeszkadzało … cisza, spokój … w pensjonacie mieści się też restauracja, więc piwko i obiadokolacja na miejscu, potem spacer… Pokoje przestronne, czyste i wygodne oraz możliwość garażowania motocykli (przy szukaniu noclegów bardzo ważną dla nas rzeczą było ich bezpieczeństwo). Rano pyszne śniadanko i ponownie w drogę …
W sobotę jechaliśmy w sumie głównie niemieckimi autostradami – nie powiem … lubię jeździć różnymi trasami i czasami fajnie trochę „pocisnąć”, a one się do tego jak najbardziej nadają. Ruch był (o dziwo) niewielki, więc jechało się wyśmienicie … Było bardzo ciepło, nawet gorąco, ale lubimy ciepło, więc nie stanowiło to dla nas większego problemu. Jak to stwierdziłam „nie ma co narzekać, po prostu pogoda dopisała i należy się tylko cieszyć”. Kolejnym punktem, w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg był hotel Neuwirt w miejscowości Zorneding (małe, urocze miasteczko w Niemczech). To kolejna miejscówka, którą mogę z czystym sumieniem polecić… całkiem spory hotel ,duże, ładne, czyste pokoje, na miejscu restauracja z pysznym jedzeniem i oczywiście rano śniadanko. Kolejny dzień trasy przebiegł bez najmniejszych problemów, jedynie Kacper zaczął trochę narzekać, że kask go uciska w jednym miejscu, ale tu oczywiście tata Krzysiu (jak zwykle) stanął na wysokości zadania, pouciskał w kasku gdzie trzeba i problem został zażegnany …
Niedziela (trzeci dzień) … mieliśmy już dojechać nad Gardę. Z Zorneding do granicy niemiecko-austriackiej mieliśmy całkiem niedaleko, Austrię postanowiliśmy pokonać również autostradami (winieta 10-dniowa 5,2 E dla motocykla) kierując się na Innsbruck i dalej na Brenner (przejazd przez przełęcz jest dodatkowo płatna 9,5 E za motocykl tak jak za auto osobowe). Widoki na przełęczy przepiękne, jechaliśmy już tamtędy samochodem, ale z motocykla to naprawdę zupełnie inny odbiór. Później wjechaliśmy do Włoch … tam przestawiliśmy nawigację na omijanie autostrad, chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej „prawdziwych” Włoch i tamtejszych małych miejscowości, poza tym mieliśmy plan wjechać na przełęcz Penser Joch (passo Pennes). Jest to przełęcz położona w południowym Tyrolu, we włoskim regionie Trentino. Szczyt znajduje się na wysokości 2211 m n.p.m., mieści się tam niewielkie schronisko wraz z restauracją, a dojechać można drogą krajową SS508 . Jest to trasa uznana za jedną z najbardziej widowiskowych, ale też i niebezpiecznych dróg we włoskich Alpach. O popularności świadczyła ilość motocyklistów na trasie jak i na samym szczycie. Był to jeden z głównych punktów programu naszej wyprawy i … udało się … BYLIŚMY TAM !!!
Po pokonaniu przełęczy kierowaliśmy się już nad Gardę do miejscowości Limone sul Garda, gdzie mieliśmy zarezerwowanych 5 noclegów w hotelu Cristina. Jechaliśmy przez prześliczne i urokliwe włoskie wsie i miasteczka , a widok winnic w górskich dolinach na pewno na długo pozostanie nam w pamięci … to był długi dzień … dopiero ok godz 18.00 zmęczeni, ale bardzo zadowoleni dotarliśmy do hotelu…
c.d.n …
Super wycieczka. W tym roku zamierzam z żoną również pojechać nad Gardę. Jeśli to możliwe to poproszę plan tras które Zrobiliście przez te 5 dni.Pozdrawiam
druga część https://zmotocyklemnaty.pl/podroze-2/podroze-dalsze-2019/jezioro-garda-cz-ii/
trzecia część https://zmotocyklemnaty.pl/podroze-2/podroze-dalsze-2019/jezioro-garda-cz-iii/
w trakcie pobytu nad Gardą na motocyklach byliśmy tylko jeden dzień, kiedy to objechaliśmy jezioro dookoła, a pozostałe odpoczywaliśmy i zwiedzaliśmy 😉
wszystko opisałam w drugiej i trzeciej części.
życzę udanej wyprawy, to naprawdę świetny kierunek dla motocyklistów
pozdrawiam
Magda