Generalnie jutro pracujemy, więc majówkowy wyjazd planowaliśmy na drugą część „długiego weekendu”, ale nasi niezawodni motocyklowi znajomi (Krzysztof i Kasia) zaproponowali wypad już dzisiaj … no i nie musieli nas oczywiście długo namawiać. Pogoda piękna, szkoda było tego nie wykorzystać … zbiórka o 10.00 i w drogę … Jechaliśmy grupą sześciu motocykli … pierwszy przystanek: rynek w Obornikach Wlkp.
To nasza (w sensie moja i mojego męża Krzysia) pierwsza wyprawa na więcej moto i nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, że taki grupowy wyjazd jest taką frajdą. Dla mnie fakt, że ktoś zaplanował i przygotował drogę, a ja po prostu jechałam jako kolejny motocykl to już ogromny plus, bo wcześniej przy wszystkich wyjazdach samochodowych to właśnie ja byłam głównym planującym i nawigującym …
Jechaliśmy turystycznie, czyli żadnych autostrad i tras ekspresowych ( co prawda jednego z naszej grupy „wyrywało” strasznie do przodu, ale jakoś dał radę …) widoki piękne … i taka ciekawostka: zaobserwowałam, że jadąc motocyklem oprócz tej wolności o której się często mówi, poczułam bardzo dużo zapachów… szczególnie jadąc alejami akacjowymi … pięknie!, jadąc autem nigdy nawet nie zwracałam na takie rzeczy uwagi …
Krótka przerwa na kawkę na stacji we Wronkach…
Dalsza trasa prowadziła nas na obiadek, bo niektórym już w brzuszkach burczało … Dwóch Krzysztofów prowadzących grupę poleciło nam zajazd Olandia w Prusimiu i nie zawiedliśmy się … lokal pięknie położony z dużym ogrodem … posililiśmy się (tak przy okazji: jedzenie przepyszne!) i przy kawce nabraliśmy sił do dalszej jazdy …
Droga powrotna była równie spokojna i urokliwa … Przejechaliśmy łącznie 250 km … jak dla początkującej motocyklistki to już była super wyprawa …
Czas na piwko … Krzysztof (ten od Kasi) stwierdził, że po takim wyjeździe zawsze jest na nie ochota …
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom naszej dzisiejszej wycieczki za super spędzoną niedzielę LWG.