Przejechaliśmy ponad 300 km … cztery moto w sprawdzonym składzie…
tym razem kierunek na południe, zahaczyliśmy nawet o Dolny Śląsk.. wyjeżdżając lubimy mieć jakiś plan, chociaż z grubsza wiedzieć co po drodze można zobaczyć (inaczej wiele można przeoczyć), ale oczywiście w trakcie drogi zdarzają się spontaniczne zmiany … Wyjechaliśmy ok 9.00 rano i przez Śrem jechaliśmy na Leszno, pogoda dopisała i z czasem robiło się coraz cieplej … trzeba było wypiąć podpinki od kurtek …
Pierwszy postój w miejscowości Czernina (Dolny Śląsk) … wiedzieliśmy, że chcemy tu zobaczyć ruiny zamku … Powstał on w XVII w., a w XVIII w. został przebudowany w stylu barokowym. Przed II wojną światową był tam sierociniec. Po wojnie uległ dewastacji, a do tego jest bardzo zarośnięty…
Jadąc z Czerniny w kierunku na Starą Rudną można odbić na Bełcz Wielki (i znowu … gdyby nie wcześniejszy ogólny plan trasy na pewno byśmy to miejsce ominęli)…. Wjeżdżając do miejscowości w pierwszej kolejności trafiliśmy na dawny folwark pałacowy… długie ceglane stajnie z wieżami naprawdę robią wrażenie … obecny ich właściciel jest miłośnikiem koni.
Nieopodal znaleźliśmy niestety już ruiny pałacu… Pałac jest budowlą neobarokową. Po wojnie niezniszczony pałac przejęło państwo polskie i umieściło w nim szkołę rolniczą. W latach 70. jej miejsce zajął ośrodek wychowawczy. Pałac służył im do 1997 r., kiedy ośrodek przeniesiono do Rawicza, a pałac gmina oddała (!) fundacji, która miała utworzyć w nim dom opieki społecznej. Wówczas wnętrza miały w dużej części zachowane wyposażenie (czemu pomogły remonty w latach 80. i 90.). Fundacja jednak sprzedała pałac i w końcu znalazł się on w posiadaniu firmy Gant Development SA, która niebawem zbankrutowała. Od 1997 r. w pałacu nie działo się nic …można było dowolnie chodzić po zachowanych częściowo wnętrzach, co niestety było przyczyną rozkradania i niszczenia. Ogólny stan nie był jeszcze zły: w pierwszej połowie 2016 r. dało się bez problemu chodzić po wszystkich kondygnacjach, a stan dachu był całkiem niezły. 15 maja 2016 r. w pałacu wybuchł pożar (prawdopodobnie podpalenie; w kwietniu 2016 r. było widać ślady wygasłych ognisk na strychu), który strawił znaczną część dachu wraz z drewnianą sygnaturką. Jego przyszłość jest mocno niepewna, a jeszcze niedawno był to (wbrew pozorom!) jeden z lepiej zachowanych pałaców północnej części Dolnego Śląska.
Następnie odeszliśmy troszkę od naszego planu i pojechaliśmy przez małe wioski w kierunku miejscowości Szlichtyngowa. Bardzo fajna „traska”, oczywiście tylko dla miłośników jazdy turystycznej, mijane miejscowości były urokliwe, aczkolwiek czasami wydawały mi się wręcz oderwane od rzeczywistości (tu można polemizować co dla kogo jest „rzeczywistością”, ale ja tak właśnie je odbierałam). Nieopodal była już Wschowa, w której zjedliśmy obiadek w restauracji Zamkowa, a stamtąd kierowaliśmy się już na domek. Po drodze mijaliśmy między innymi wsie Sądzia i Boguszyn z ogromnymi rzeźbami (niestety już bez fotek), a od miejscowości Czacz jechaliśmy już główną trasą na Poznań.
Bardzo podoba mi się w naszych wyjazdach zróżnicowanie trasy i możliwość nie tylko „pojeżdżenia” motocyklem, ale też zobaczenia ciekawych miejsc i poznania ich historii … Lwg