Pomysł na Karlowe Wary zrodził się już w zeszłym roku i dojrzewał… na wypad jednodniowy za daleko, nawet weekend to trochę słabo, bo szkoda by było nie skorzystać chociaż jeden pełny dzień z tego co oferuje to miejsce… w końcu się udało wygospodarować 4 dni na wyjazd, stwierdziliśmy, że to doskonała okazja i pojechaliśmy…
Trasa do Karlowych… w naszym wykonaniu było to 530 km, zahaczyliśmy nawet troszkę o Niemcy😉, ale chodziło o to, żeby nie jechać autostradami tylko fajnymi bocznymi, czasami krętymi drogami. Pogoda dopisała, więc była to czysta przyjemność.
Karlowe Wary to miasto w zachodnich Czechach, jest największym czeskim uzdrowiskiem i największym z miast tworzących tzw. zachodnioczeski trójkąt uzdrowiskowy (Karlowe Wary – Mariańskie Łaźnie – Franciszkowe Łaźnie). W tym światowej sławy uzdrowisku znajduje się 79 gorących źródeł. Wcześniej nie czytałam o nich, wiedziałam tylko tyle, że jest tam kilka pijalni „wód zdrowotnych”, więc możecie sobie wyobrazić jakież było moje zdziwienie, gdy po długim spacerze i zakupie stosownego kubka myślałam, że napiję się chłodnej wody, a tu… prawie wrzątek 😅. Wody te są wykorzystywane do leczenia schorzeń układu pokarmowego, problemów z metabolizmem, cukrzycy, otyłości, paradontozy, chorób układu ruchu, neurologicznych, wątroby, trzustki i dróg żółciowych. Służą także pacjentom powracającym do zdrowia po chorobach onkologicznych. Z tego co wiem, na razie nie dopadła mnie jeszcze żadna z wymienionych chorób, ale tak na w razie czego i tak się opiłam jak „bąk”.
W samym centrum znajduje się Kolumnada Źródłowa z największym gejzerem, który wypływa z głębokości prawie 3 tys metrów i wyrzuca wodę o temperaturze 72 stopni na wysokość 12-15 m, jest to najgorętsze ze źródeł.
Karlowe nie słyną jednak tylko z wód uzdrowiskowych, odbywa się tam Karlowarski festiwal filmowy, który jest najbardziej prestiżowym przeglądem filmowym w Europie Środkowej i charakteryzuje się niepowtarzalną atmosferą. Pierwsza edycja odbyła się w roku 1946, w Mariańskich Łaźniach, rok później festiwal przeniósł się do Karlowych Warów. Od tego czasu odbywa się regularnie w pierwszej połowie lipca. Na festiwalu co roku obywają się premiery ponad 200 nowych filmów z całego świata, z których najlepszy otrzymuje w trakcie ceremonii zakończenia nagrodę główną, Kryształowy Globus.
Z festiwalem i filmami jest nierozerwalnie związany tamtejszy hotel Grandhotel Pupp, który „grał” w kilku filmach, najbardziej znanym są przygody agenta 007 – „Casino Royale”, miejsce to grało rolę Hotelu Splendide w Czarnogórze. Oprócz przygód Jamesa Bonda w hotelu dzieje się również akcja filmu „Ostatnie wakacje”.
Pewnie nie wszyscy też wiedzą, że z Karlowych pochodzi Becherovka… jej ojcem jest kupiec handlujący przyprawami Josef Vitus Becher, który w 1794 roku wydzierżawił w mieście destylarnię i zaczął eksperymentować z likierami. Natomiast za faktycznego założyciela likierowego imperium uważany jest Johann (Jan) Nepomuk Becher, syn Josefa Bechera. Właśnie on przez prawie 40 lat rozwijał produkcję Becherovki i w 1867 roku przeniósł produkcję likieru do nowej fabryki na Steinberkách. Podpis Jana, będący potwierdzeniem tradycyjnej jakości i smaku, można znaleźć także dzisiaj na każdej butelce Becherovki. W siedzibie dawnej fabryki znajduje się muzeum, każdego roku przyjeżdża tu ponad 60 000 turystów. W trakcie interaktywnego zwiedzania można obejrzeć oryginalny Becherovod (rurociąg, którym przepływał likier), stare butelki, etykiety oraz beczki, w których wcześniej dojrzewała Becherovka.
My niestety do muzeum nie dotarliśmy, to tylko powód do kolejnej wizyty… ale butelkę znaleźliśmy😅
Śródmieście Karlowych Warów jest w zasadzie podzielone na dwie części – starszą położoną w wąskiej dolinie rzeki Teplej, obecnie uzdrowiskowo-turystyczną, i młodszą – powstałą w drugiej połowie XIX wieku – wzdłuż Ochrzy, obecnie będącą centrum gospodarczym i administracyjnym miasta. My spędziliśmy czas oczywiście w tej starszej i niesamowicie uroczej części miasta. Hotel mieliśmy również w samym centrum, naturalnie z bezpiecznym miejscem dla motocykli. Nie był to wprawdzie zamykany parking, ale miejsce na końcu spokojnej, „ślepej” uliczki. Hotel BOSTON spełnił nasze oczekiwania, bardzo miła obsługa (otrzymaliśmy mapę miasta z zaznaczonymi miejscami gdzie się znajdujemy, co warto zobaczyć i gdzie zjeść), czysto i rano pyszne śniadanko.
Miasto jest przepiękne i zrobiło na nas ogromne wrażenie, można się tam niesamowicie zrelaksować, odpocząć, spacerując uroczymi ulicami chwilami człowiek czuje jakby przeniósł się do innej epoki i te fontanny !!! Na pewno tam wrócimy. Kiedyś usłyszałam jak ktoś nazywa Karlowe Wary czeskim Monte Carlo… w sumie coś w tym jest. Do tego oczywiście przepyszne czeskie piwko i świetne jedzenie…
W Karlowych Warach spędziliśmy dwie noce, po czym udaliśmy się do Jiczyna… pamiętacie Rumcajsa?, ale to zostawię na następny wpis…
LwG