Planowaliśmy majówkowy wyjazd nad Bałtyk, ale pogoda, a zwłaszcza temperatura (w Kołobrzegu 11 stopni !!! brr…) sprawiła, że zmieniliśmy troszkę kierunek …
Piątek 04 maja 2018
Wyprawa na cztery motocykle, tzn: ja, mój mąż Krzysiu i Kasia z mężem – też Krzysiem. Wyjechaliśmy późnym rankiem o 10.00 i po przejechaniu ok 100 km dotarliśmy do Kruszwicy. Przystanek na „coś ciepłego” się przydał, bo zimny wiatr dawał się we znaki …
Kruszwica to miejscowość położona nad jeziorem Gopło, znana przede wszystkim z Mysiej Wieży – kojarzy się ona z legendą o Popielu, którego zjadły myszy. Jednak w rzeczywistości jest to pozostałość po zamku zbudowanym przez króla Kazimierza Wielkiego ok 1350 r. Ocalała wieża jest atrakcją turystyczną Kruszwicy i punktem widokowym.
Chłopaki odpoczywali przy kawce nad jeziorem, ale ja i Kasia nie mogłyśmy sobie odmówić krótkiego spaceru podczas którego spotkałyśmy nawet trzech przystojnych rycerzy …
Dalsza droga prowadziła nas do Ciechocinka, a właściwie … prowadził nas Krzysiu (od Kasi), który jest świetnym przewodnikiem. Bardzo fajnie dopasowuje tempo, dzięki czemu jazda jest przyjemnością, a nie gonitwą i jest czas podziwiać mijane krajobrazy.
Ciechocinek – uzdrowiskowa miejscowość, z którą kojarzyłam głównie tężnie solankowe – jest to zespół trzech tężni, które tworzą największą tego typu drewnianą konstrukcję w Europie. W 2017 roku zespół tężni i warzelni soli wraz z parkami tężniowymi i zdrojowymi został wpisany na listę Pomników Historii. Po „bliskim spotkaniu” z tężnią stwierdziliśmy, że czas na obiadek, więc udaliśmy się w tymże celu na rynek. Przysiedliśmy w jednej z wielu restauracji i … czas oczekiwania był tak długi, że zdążyłyśmy z Kasią przejść się po parku Zdrojowym, który naprawdę nas zauroczył …
Po pysznym obiadku (chyba trochę zbyt obfitym…) udaliśmy się w kierunku naszego ośrodka wypoczynkowego „Półwysep Wądzyń” (miejscowość Wądzyń, gmina Bobrowo), w którym mieliśmy zarezerwowany nocleg. W sumie mieliśmy w planie jeszcze jakieś punkty po drodze, ale wiatr był dość silny, a przede wszystkim zimny i stwierdziliśmy, że jak na jeden dzień wystarczy (przejechaliśmy 250 km). Decyzja okazała się być strzałem w dziesiątkę, ponieważ dotarliśmy na miejsce przed godziną 18.00 i tym samym zyskaliśmy piękne, słoneczne późne popołudnie w przeuroczym i cichym miejscu. Po takiej trasie piwko na pomoście smakowało wybornie…
Sobota 05 maja 2018
Rano wstaliśmy wyspani i po pysznym śniadanku, w doskonałych nastrojach byliśmy gotowi na pokonywanie dalszej trasy.
Ogólnie kierowaliśmy się do domu, ale po drodze trzeba było oczywiście zaliczyć jakieś miejsca i pierwszym z nich był zamek krzyżacki w mieście Golub-Dobrzyń. Budowla wzniesiona na wzgórzu górującym nad miastem, rozpościera się stamtąd przepiękny widok. Czasowo trafiliśmy idealnie, ponieważ nie było jeszcze wielu zwiedzających. Kiedy wyjeżdżaliśmy ok 13.00 parking zdecydowanie zaczął się zapełniać …
Obraliśmy kierunek na Toruń, bo może to dziwne, ale nigdy tam jeszcze nie byliśmy. Kasia z Krzysiem już mieli przyjemność się tam gościć i okazali się wspaniałymi przewodnikami. Zastała nas tam pora obiadowa, więc posililiśmy się w jednej z licznych restauracji. Toruń bardzo nam się spodobał i postanowiliśmy tak szybko go nie opuszczać. Pozwoliliśmy sobie na spacerek zakończony kawką i pysznym deserkiem.
Potem już prosto do domu …, bo tak naprawdę to głównie w tym całym wyjeździe chodzi o jazdę motocyklową … jechało się świetnie, pogoda dzisiaj dopisała i mimo wiatru było zdecydowanie cieplej niż wczoraj. Na własnej skórze przekonałam się jak bardzo motocyklista musi uważać na kierowców „puszek”, bo niestety „nierozważnych” (delikatnie ujmując) nie brakuje, a gość jadący z naprzeciwka naszym pasem, który nie ma właściwie gdzie zjechać to był „hit”!!!.
Przejechaliśmy prawie 500 km. Było super …