Weekendowy wyjazd… miało nie być bardzo daleko, najlepiej zahaczyć o jakieś „górki”… w głowie od razu zaświtała mi myśl, jakie jeszcze są „miasta Zdroje”, w których nie byliśmy? Długo szukać nie musiałam – Świeradów Zdrój.
Odległość faktycznie nie jakaś oszałamiająca od nas, bo ok 260 km, co okazało się w sumie zbawienne… Chcieliśmy oczywiście wydłużyć sobie trasę, troszkę „pokluczyć” zanim dojedziemy na miejsce, ale nieprzewidziane okoliczności sprawiły, że wyjechaliśmy dopiero przed południem, więc w trasie do Świeradowa nie dołożyliśmy wielu kilometrów. Niemniej jednak kierując się na Bolesławiec przejechaliśmy przez Przemkowski park Krajobrazowy, bardzo lubię ten odcinek, a potem minęliśmy piękny most w Bolesławcu, który podziwiam za każdym razem, ale jakoś fotki nie mam 🙄
Po przejechaniu ok 80km od domu mój interkom zaczął do mnie mówić „battery low”… chwila, chwila, jakie battery low?, przecież naładowałam interkomy dzień wcześniej i świeciły na niebiesko, czyli miały full… no i taka niespodzianka pierwszy raz nam się przydarzyła, mój interkom padł… i jak tu jechać? Należę do tych co lubią rozmawiać w czasie drogi, dzielić się spostrzeżeniami, wymieniać uwagami itp 😉 zresztą od kiedy mamy interkomy zawsze z nich korzystamy i przez parę lat już się przyzwyczaiłam, jak jedzie z nami syn też ma z nami ciągłą łączność trzecim interkomem. Jadąc „w ciszy” wpadłam na genialny pomysł, bo przecież mam na kierownicy gniazdko USB… podłączyłam interkom kabelkiem do gniazdka, sam sprzęt schowałam do kieszeni i po ok pół godziny mogłam już rozmawiać z Krzysiem bez przeszkód. Swoją drogą ciekawe czy coś się dzieje niedobrego z akumulatorkiem interkomu albo z ładowarką? czas pokaże, zobaczymy czy była to tylko tzw „złośliwość rzeczy martwych” czy coś więcej. Naładowany w nocy, w drodze powrotnej nie robił już żadnych problemów i nie było przerw w łączności.
Świeradów Zdrój – urocze, niewielkie miasto uzdrowiskowe w powiecie dolnośląskim, tamtejsze wody mogą być używane zarówno do picia jak i do kąpieli, leczą przede wszystkim choroby reumatyczne, narządów ruchu, układu krążenia. Do dyspozycji kuracjuszy i turystów została wybudowana tu hala spacerowa z pijalnią wód, promenada i oczywiście Dom i Park Zdrojowy. Jest to również świetne miejsce wypadowe dla turystów pieszych i rowerzystów, a stacja https://skisun.pl/ z koleją gondolową oferuje latem tor saneczkowy i wypożyczalnię rowerów, a zimą możliwości zjeżdżania dla narciarzy i snowboardzistów.
Nocleg zarezerwowaliśmy sobie rano, będąc jeszcze w domu. Wybraliśmy Willę Pałacyk https://www.facebook.com/palacykizerski praktycznie w samym centrum, ale bocznej uliczce, czyli cisza, spokój, ale wszędzie blisko no i oczywiście bezpieczny parking dla naszych motocykli. Willa z niepowtarzalnym klimatem, właściciele przemili, a rano dostaliśmy pyszne śniadanko, czego chcieć więcej? Z balkonu było widać w oddali wieżę Sky Walk.
Dojechaliśmy na miejsce przed godziną 17.00 i taki był plan, bo jeszcze tego samego dnia chcieliśmy wejść na najwyższą w Polsce wieżę widokową ze ścieżką w chmurach – Sky Walk, to ponad 60 metrów wysokości, a z góry rozciąga się przepiękny widok na uzdrowisko i pasma górskie. https://www.visitskywalk.today/ Wieża jest czynna w okresie letnim do 19.00, a ostatnie wejście na godzinę przed zamknięciem, czyli do 18.00, a mieliśmy jeszcze do przejścia z willi prawie 2 km (pod górkę!). Było warto… bardzo ciekawa atrakcja, wchodzimy łagodnie wijącą się kładką o długości 850m, a na górze czeka na nas szklana platforma i niesamowite widoki. Wycieczkę można zakończyć jazdą 105-metrową zjeżdżalnią.
Przez miasto przebiega deptak z licznymi sklepami i kawiarniami, a na końcu przy parku zaciekawiła nas fontanna z figurkami żab. Okazało się, że żabka jest od lat symbolem Świeradowa. Legenda głosi, że wiele lat temu w miejscowym potoku pewien berliński lekarz znalazł martwą, ale dobrze zakonserwowaną żabę. Skłoniło go to do przebadania wody, która – jak się okazało – ma lecznicze właściwości. Był to początek powstania uzdrowiska. Nic więc dziwnego, że cztery z nich przycupnęły przy okazałej miejskiej fontannie, mówi się, że pogłaskanie odpowiedniej żaby (każda ma swój opis) może przynieść zdrowie, bogactwo, szczęście lub miłość. Dlatego wszystkie są wygładzone i wręcz wytarte od głaskania ich. Ogólnie miejscowość bardzo nam się spodobała i nawet byliśmy zaskoczeni tak małą ilością ludzi w wakacyjny przecież weekend.
W niedzielę rano przywitał nas niestety deszcz, na szczęście choć był intensywny nie trwał długo i przed śniadaniem udało nam się jeszcze pójść na spacer po okolicy, a potem postanowiliśmy nadrobić lekki niedosyt jazdy z poprzedniego dnia i zanim wrócimy do domu pojeździć trochę po naszych karkonoskich „górkach”. Udało się… po objechaniu okolic (Szklarska Poręba, Karpacz, Kamienna Góra, Wałbrzych) udaliśmy się w kierunku domu, co prawda z duszą na ramieniu, bo w prognozie widzieliśmy nadchodzące burze, ale na szczęście udało się nie zmoknąć i bezpiecznie, na sucho wrócić.
LwG