… miejscówka wybrana w ostatniej chwili. Kiedyś wymyśliłam sobie, że odwiedzimy Zieleniec… zimą widzieliśmy go już nie raz i ciekawa byłam letnich widoków. Poszukując noclegu w pobliżu, gdzie oczywiście najważniejszym elementem było bezpieczeństwo motocykli, natrafiłam na pensjonat w Polanicy Zdrój.
Wyjazd w sobotę (4 lipca 2020)… pojechaliśmy przez Legnicę i z myślą o tym, żeby trochę wydłużyć trasę przez Wałbrzych i dopiero do Polanicy. Spokojna trasa do celu bez żadnych specjalnie zaplanowanych atrakcji po drodze. Pogoda dopisała, więc niczego więcej nie było nam potrzeba, a ponieważ w niedzielę wracaliśmy, chcieliśmy mieć trochę czasu na miejscu…
Polanica Zdrój – miasto uzdrowiskowe w Polsce, w województwie dolnośląskim, w powiecie kłodzkim. Słyszałam o tym miejscu (moja babcia lata temu jeździła tam do sanatorium), ale jakoś nigdy nie miałam okazji zobaczyć i… mile mnie zaskoczyło. Jak na sezon wakacyjny nie było tłoczno, co sprawiało, że spacer przez centrum nie był rozpychaniem się między ludźmi tylko czystą przyjemnością.
Nocleg mieliśmy zarezerwowany w pensjonacie PANORAMA (https://panorama.polanica.pl/) położonym w bocznej ulicy samego centrum, czyli spokój, cisza i wszędzie blisko – przywitał nas przemiły gospodarz. Na „dzień dobry” (jeszcze przed wejściem do pokoju) już popijaliśmy chłodne piwko… miło, czysto, motocykle bezpieczne… zresztą nie byliśmy jedynymi motocyklowymi gośćmi… pozdrawiamy napotkaną parę z Krakowa!!! śmialiśmy się, że wokoło sami seniorzy i motocykliści, ale nam to w ogóle nie przeszkadzało, wprost przeciwnie. Swoje kroki skierowaliśmy oczywiście w stronę Parku Zdrojowego z przepiękną promenadą, fontanną i pijalnią wód… miejsce urocze, gdzie można się totalnie zrelaksować, jak już wspominałam nie było tłoku, więc… korzystaliśmy na maksa z pięknego otoczenia.
Jeżeli chodzi o restauracje… my wybraliśmy kuchnię włoską La Nonna (https://www.la-nonna.eu/), nie napiszę, że jest najlepsza, bo po prostu nie sprawdziliśmy innych, ale było klimatycznie i przepysznie! W sprawie deseru natomiast polecamy Caffe Bohema (torcik bezowy (tak na marginesie: uwielbiam bezy!) – palce lizać, a porcje niemalże nie do przejedzenia, lody też przepyszne… sprawdzone przez Krzysia i Kacpra.
Na koniec wieczoru poszliśmy na Pokaz Kolorowej Fontanny do Parku Zdrojowego i … tutaj niestety lekko się rozczarowaliśmy, ale być może dlatego, że widzieliśmy pokaz fontann w Pradze i w porównaniu z czymś takim ten polanicki wypada „blado”… muzyka też nam „nie podeszła”, ogólnie tak bardzo „sanatoryjnie”, a to na szczęście jeszcze nie ten wiek…
Niedzielę rozpoczęliśmy od przepysznego śniadanka w formie bufetu… widać i czuć, że właściciele pensjonatu wkładają w jego prowadzenie całe serce. Jeżeli wrócimy do Polanicy (a mam nadzieję, że tak) to zapewne do PANORAMY. Posileni i pełni werwy zgodnie ze wskazówkami gospodarzy (dzięki nim pojechaliśmy uroczymi bocznymi drogami, a nie tzw. główną) udaliśmy się w kierunku Zieleńca… Droga nam się nawet podobała, widoki… ładne, ale na pewno nie powalające, natomiast po dotarciu na miejsce zaświtała mi myśl „całe szczęście, że nie zarezerwowałam tutaj noclegu!” (bo pierwotnie taki miałam plan). Odnieśliśmy wrażenie, że wszystko jest nieczynne… to jednak typowo zimowa miejscowość. Przejechaliśmy, zrobiliśmy fotki i… w dół w kierunku Duszniki Zdrój. Jak już wspomniałam warto tam wjechać dla samej trasy, ale… tylko przejazdem.
Wracając wymyśliliśmy sobie, że nie pojedziemy „eską” tylko bocznymi (chociaż Krzysiu po ostatnim mandacie w czasie powrotu z Ostródy woli albo „całkowite zadupia” albo szybkie trasy, bo pilnowanie się w małych miasteczkach jest lekko męczące)… no i nawigacja chyba to wyczuła! (ha, ha…) bo jechaliśmy taką trasą (czyt. „zadupiami”), że gdyby mi ktoś kazał przejechać nią jeszcze raz to chyba nie potrafiłabym jej wyszukać… jadę jako druga, więc nie raz padało z mojej strony pytanie w interkomie „na pewno tutaj?”… po czym słyszałam „tak mi pokazuje”… no cóż… było fajnie!. Świetny weekend z przepiękną letnią pogodą… i znowu „pykło” na liczniku ponad 700 km…
LwG